Beton wodoszczelny
I zalewanie betonem wodoszczelnym
I zalewanie betonem wodoszczelnym
Wreszcie wystajemy trochę ponad ziemię (! :) ), co jest nielada osiągnięciem, ponieważ ze względu na wysoki stan wód gruntowych i ciągłe opady w sierpniu, cała budowa wisiała już na włosku.
Gdyby nie jeden geolog, który podpowiedział zupiełnie inny sposób posadowienia płyty fundamentowej, niż zakłądał to projekt, to chyba byśmy już w tym roku nie wystartowali ( a materiały kupione!).
Projekt został skonsultowany z 2 innymi geologami, zatwierdzony przez konstruktora, a architekt stwierdził, że taka stabilizacja pod płytę domu jest nawet "za dobra" :O
Nasza płyta fundametntowa, w przeciwieństwie do innych, nie stoi na wymienionym gruncie. Nie mogliśmy zrobić wykopu przez wysoki stan wód. Rozwiązaniem okazało się zebranie samego humusu i wylanie stabilizacji cementowej - w niej idą rury hydrauliczne i woda. Na tej solidnej, jak się okazuje, podstawie, ekipa zaczyna ukłądać zbrojenie ( i lada moment robić przepusty elektryczne).
W tym tygodniu jeszcze beton ( prawdopodobnie ten wodoodporny) i płyta właściwie gotowa.
Po tym etapie kilka dni przerwy... i (miejmy nadzieję) ruszamy w górę.
No i zaczęło się.Najpierw delikatne przetrzebienie bujnej roślinności, potem ogrodzenie tymczasowe z siatki leśnej i stempli (to robiliśmy jeszcze wczesną wiosną, co widać na zdjęciach). Do robienia dziur na stemple użyliśmy ręcznego wiertła - bardzo praktyczne urządzenie.Poszło szybo i sprawnie :)
Kolejny etap nie był już jednak tak przyjemny.
Zamówiliśmy materiały, a ponieważ wiadomo, jaka jest obecnie sytuacja na rynku, kupiliśmy szybko i przywieziono nam je... szybko.
Za szybko.
Ze względu na ciągłe deszcze, nasza ekipa ma opóźnienia i zamiast zacząć na początku sierpnia, będzie dopiero po 20-tym. A tu bloczki stoją już na działce :O
No nic, zobaczymy, czy kolejnu fachowcy, których już mamy umówionych w kolejce nie będą narzekać.
A po kolei przed nami:
- geodeta i wytyczenie budynku,
- koparka i zdjęcie humusu,
- piasek i ubijanie go pod płytę fundamentową,
- płyta ( chudziak, styropian, gdzieś po drodze hydraulik i kolena warstwa betonu).
Dla innych "zielonych" inwestorów - pilnujcie kolejności prac. Bo bywa ciężko...
Przynajmniej przed przyjazdem bloczków udało nam sie nieco utwardzić podjazd i działkę gruzem ( betonowym). Cała akcja też nie przebiegała gładko. Mamy na dziłce glinę i wywrotka się zakopała - pan wywrotkowy nie był zbyt szczęśliwy (było mi go autentycznie szkoda). Ponieważ byłam przy tym tylko ja ( mąż w pracy), to nie odezwał się już do mnie słowem, mimo że miałam mu zapłącić! Milczał jak grób i tylko odkopywał zaciekle wielkie koła wywrotki, mimo moich prób ustalenia, czy chce zapłątę teraz czy później... Finalnie też musiałam juz jechać do pracy.
Mąż musiał do niego wieczorem z pieniędzmi jechać i pyta go: - Żona chciała panu płacić, ale podobno Pan nie chciał? ;) Od męża już wziął - widać do tego czasu się już uspokoił. Takie właśnie traktowanie kobiet na budowie, ale pewnie powinnam się cieszyć, że zamilkł zamiast "przemówić"... ;)